Co sobota od Lublina
w trzy pacierze po obiedzie –
motor, skuter, limuzyna
I bógwico jeszcze jadzie…
Co kto może to dosiada
byle toto miało kółka
i na kółkach galopada,
i do taty jak jaskółka !
W bagażniku - wietrzyk ino
Polkę sobie gra i hula
wietrzy miejsce na słoninę
na kartofle, na cebule ….
W poniedziałek do Lublina,
Kiedy trzeci kur zapieje –
motor, skuter, limuzyna
wsio do miasta ze wsi wieje,
W bagażnikach ciężkie paczki
w teczkach mąka i słoninka
W siatkach kury, gęsi, kaczki ….
Każdy motor jak choinka !
Każdy synek co tam może
Do miastowej ciągnie chaty
do soboty byle dożyć,
a w sobotę - znów do taty.
Bo u taty serce ojca
I co może - dziecku wtyka
Da ostatnią kurę z końca,