48. „W biurze”


„Wchodzę do biura: „Dzień dobry pani!”
Pani brwi smoli i ani ani.
Więc znów się kłaniam i:
„Pochwalony” Pani ani mru, mru stoję speszony.-
I z czapką w ręce drepczę u progu,
A pani warczy: „Nie deptać podłóg”
Przestałem dreptać, nieśmiało chrząkam,
A pani wrzeszczy: „Nie pluć po kątach!”
Mnąc czapkę w ręku — co robić? — dumam,
A pani krzyczy! „Nie kurzyć tu nam”
Więc się nie ruszam, jak słupek stoję.
Pani do kogoś w drugim pokoju:
„Jakiś chłopina u drzwi się kiwa,
Chcesz to go załatw, ja się urywam”
Lecz ten ktoś pani odrzekł z łaciną.
Że niech go cmoknie razem z chłopiną.
On nie ma czasu, odkurza spodnie,
Bo za minutkę też ma wychodne.
... I pani poszła na małą czarną.
Pan wkrótce za nią — setkę wygarnąć.
A ja zostałem, po hallu łażę,
Czekam, bo wrócić muszą po gażę.