Za stodołą, za wójtową,
Stanął sołtys, kroci głową
I dziwuje się nowinie
Jaką dziś usłyszał w gminie
Trudno przełknąć trudno strawić
„Rzep” pojechał do Warszawy
Aby Pocka wziąć nagrodę
Daną mu przez "Chłopską Drogę".
Więc z radości Baśka bryka
Stój, filmuje nas Kronika
Zrób, że Edek mądrą minę
Bo cię nie poznają w gminie.
No i puszczą plotkę naraz
Pod egidę chłopak zaraz
Po warszawskich scenach depcze
A tam w domu kwiczą wieprze
Po cóż iść nam pod egidę.
Ja krzczonowską wolę bidę
Od stolicy wolę Krzczonów
Jak na trawkę - to zieloną.
Bo w Krzczonowie mino wszystko
Naturalne środowisko
Cóż nam Siemion, cóż nom Pietrzak
Gdy świeżego brak powietrza