Gdy mi się znudzi harówka w domu - Pastę do butów zjem po kryjomu. Proszkiem do prania poprawię sobie, Mech i ja będę raz na chorobie.
W ośrodku zdrowia - nie bez kozery -
- Z miejsca mi dadzą blankiet L-4
A ja go żnie przedłożę zaraz.
Tydzień zwolnienia - Radź sobie stara.
No i czym prędzej, buch, pod pierzynę -
- Biorąc ze sobą lek w butelczynie.
I będę sączył ów medykament,
Aż mnie choroba zmoże na amen.
Aż mi zatańczą ściany oberka,
Aż się potoczy pusta butelka.
Żona tymczasem - jak w dni miodowe –
Kożuch na nogi, kompres na głowę.
I tłustą kurę, zarżnie na rosół –
Żebym czym prędzej zdrowszy się poczuł.
Żebym nie umarł akurat teraz,
Gdy na prosięta pieniądza zbiera.
Och, laba będzie, cholerna laba.
Niech mi się tylko nie zegzi baba -
- żeby się pętał po mojej chacie