„Rzep", amatorski kabaret i Krzczonowa (woj. lubelskie) rozpoczął działalność w listopadzie 1969 roku. Swoje pełne sukcesów istnienie zawdzięcza organizatorskiej działalności LEOKADII RUCHLICKIEJ i tekstom JÓZEFA MAŁKA, chłopskiego poety i satyryka.
Leokadia Ruchlicka jest nauczycielką. W krzczonowskiej szkole gminnej uczy języka, polskiego i wychowania muzycznego. Spośród swoich uczniów wybiera przyszłych aktorów kabaretu.
Początki nie były łatwe. Ostry i cięty dowcip, mocno trzymający się realiów życia, właśnie jak rzep psiego ogona, jednych bawił, u innych wzbudzał podejrzenia o złośliwe atakowanie gminnych osobistości, o krytykę miejscowych władz. Nie obyło się więc bez prób wpłynięcia na repertuar
Pomogła wówczas lubelska prasa i radio. Środowisko w końcu pogodziło się z istnieniem zespołu, nawet było dumne z jego sukcesów.
Atakowane przez. Józefa Małka zjawiska, często dobrze zadomowione w społecznej świadomości, dostrzec można daleko poza granicami krzczonowskiej gminy. „Rzep" zauważa wszystkie bolączki wsi. I nieudane odmiany nowych roślin, rozprowadzane przez instytucje kontraktujące, braki nawozów i paszy, trudności z otrzymaniem przez rolnika, miejsca w sanatorium, rodzinne najazdy tych co osiedlili się w mieście na gospodarstwa rodziców, których oskubują jak tylko się da, bez troski o warunki rozwoju gospodarstwa i życia prowadzących je starych ludzi. Nie omija także trudnych tematów, jak zaopatrzenie w mięso, konieczność oszczędzania prądu, czy węgla.
Z kulturą wypoczynku, możliwościami pożytecznego spędzania czasu wolnego od pracy,
Nie jest za wesoło. Nie wszędzie jest, choćby najskromniejszy klub, który umożliwiłby
młodym wspólną zabawę. W Krzczonowie, który wsławił się historyczną już bitwą domu kultury jeszcze nie otwartego), był klub Ruchu , ale został rozwiązany bo brakowało w nim…piwa. Tekst o klubie Ruchu stał się więc niejako protestem przeciwko tym, którzy
kulturę łączą ze spożywaniem alkoholu.
Krzyczy ojciec, krzyczy matka
Co wyrabia ta wariatka.
Zamiast plecy grzać przy piecu
to do klubu mknie co wieczór.
A w tym klubie śpiew i śmiech,
I co jeszcze, mówić grzech.
Młódź, młódź, w klubie Ruch
goni ze wsi nudę co dzień,
tup, tup.
Recytuje i śpiewa, i pod piecem nie ziewa.
Robi w klubie ruch
bez chwalebnych mów.
Udane występy kabaretu są dziełem nie tylko tekstów, lecz i wykonawców. Utwory maja związek z pracą i życiem rolników, a wykonanie, wykorzystujące mimikę, gest, intonację wypowiedzi i towarzyszące melodie, tworzy atmosferę, która estetycznie i emocjonalnie wzbogaca bezpośredni odbiór całości spektaklu.
Członkowie zespołu: główny solista i akordeonista, Edward Dąbski, Krystyna Januszek, Anna
Stachurska, Maria Basiak, Lidia Okapa, Katarzyna Bobel, Anna Cioczek i Maria Leśko, występują na scenie w krzczonowskich strojach, śpiewają teksty na dawne melodie ludowe. Bawią się razem z widzami i zdobywają ich sympatię. Z występów są zadowoleni, choć pani Leokadia Ruchlicka nie boi się wielce ryzykownego przygotowywania programów prawie bez poprzedzających je prób.
Lidka, na przykład, podpatrywała, swoje koleżanki podczas ich występów w Leonowie. A potem od razu weszła na scenę. Większość członków zespołu mieszka zbyt daleko od Krzczonowa, więc zasada — obejrzeć 2-3 razy występ innych, a potem samemu zademonstrować swoje umiejętności, zdając w praktyce egzamin; każdy sam oczy się sztuki interpretacji i umiejętności. zainteresowania widzów w czasie występu, ta samodzielność nie zawiodła nawet na Festiwalu Kabaretów Amatorskich w Radomiu, na którym uzyskali pierwsze miejsce i ogromne uznanie publiczności.
Dziewczęta — Maria i Lidka z , którymi rozmawiałam na rynku w Kazimierzu, przed ich występem na Festynie Strażackim — z przyjemnością opowiadały o swojej pracy w kabarecie. Dzięki niemu jeżdżą po kraju, poznają wsie i miasteczka. Cieszą się, że satyra przekazywana na scenie zawiera dużo prawdy, celnie określa różnorodne zjawiska Obie jednak twierdzą, że zbyt małe jest oddziaływanie sceny na życie, że zmienia się ono za wolno. A chciałoby się, z młodzieńczą niecierpliwością, od ręki usnąć wszystkie bolączki. I belki stropowe zapewnić rolnikom i działalność SKR poprawić, i konserwację kółkowych maszyn poprawić, żeby się nie marnowało mienie społeczne. Pani Ruchlicka, podobnie jak jej podopieczne nie może sie pogodzić z tym, że na występach ludzie oklaskują udane satyry, a później pracują, tak jak robili to do tej pory, Np. mimo tylu słów krytyki na temat nadużywania alkoholu, tak często jest on w użyciu. Do czego to podobne — mówi — jeśli u nas w dniu czynu majowe-go GS samochodami rozwoziła' wódkę do pracujących. Więcej potem było odpoczywających niż robiących. A w dodatku obserwowała to wszystko młodzież szkolna. Jaki to dla niej przykład?
Józef Małek, chłop i poeta — jak o sobie mówi — także chciałby swoim pisaniem poprawić świat .
Z uporem walczy o to piórem i o tej swojej pasji tak mówi w wywiadzie udzielonym „Sztandarowi Ludu":
— W tym co piszę teraz, w ostatnich latach, chodzi o coś więcej niż same śmichy - chichy. Może trudno dopasować do mnie przymiotnik zaangażowany, ale stara to prawda — żartem, kpina, też można walczyć o coś ważnego, pozytywnego dla wszystkich, przeciwstawić się temu, co irytuje. szkodzi... „Rzep" nie kadzi, by dać wyraz, że na wrzody zła jest mirra. Że najlepsza prawda naga, co choć gorzka lecz pomaga.
Monika Siemion